Bajka dwóch koni, która stała się rzeczywistością z koszmaru dzięki naszej pracy i waszemu wsparciu.
Kochani????, Dziś będzie długo, ale bardzo wartościowo. Bo historia dwóch koni, które przedstawiliśmy w filmiku, jest naszym ciągłym parciem na przód, sukcesem i potwierdzeniem tego, że nasza praca i wasze wsparcie, zamienia koszmarne życie zwierząt w prawdziwa bajkę???? – pomimo wszystkich przeciwności i hejtu, jaki wciąż nas dotykał, bo był on bardzo duży, przy Rosterze i Jeremim- wielu ludzi, którzy w ogóle nie chcieli pomóc w wykupie i zebraniu funduszy na leczenie, w komentarzach, wiadomościach prywatnych jak i telefonicznie, wciąż oskarżało nas, że chcemy się wzbogacić, że tym koniom nie da się pomóc. Roster miał wyrok śmierci, gdyż miał poważne złamanie nogi- pragnęliśmy mu pomóc, lecz więcej niż słów wsparcia, było słów, że konia trzeba uśpić, że tylko go męczymy, że na co zbieramy tyle pieniędzy, że jak się nie znamy, to dajmy sobie spokój, że z konia, pyszna kiełbasa będzie- ręce naprawdę się załamują, gdy słyszy się takie rzeczy, tym bardziej wiedząc z własnego doświadczenia, że koń ma szansę wyzdrowieć- leczenie Rostera trwało ponad rok- wszystko się przeciągało, szczelina nie chciała się zalać- czasami nawet my, po prostu czuliśmy się bez radni, gdy wciąż słyszeliśmy, że wszystko tak bardzo się komplikuje- ale patrząc w oczy tego wałacha, wiedzieliśmy, że nie odpuścimy- one były tak żywe, chętne do poznawania świata… Pomimo stresu, hejtu, komplikacji, braku funduszy, bo leczenie i rehabilitacja oraz utrzymanie konia w rzeczywistości wyniosły więcej, niż udało się nam zebrać- udało się, bo Roster żyje i to jak w prawdziwej bajce????. Jeremi był źrebakiem, który został skazany na śmierć, przez swój charakter i kontuzje- był to koń, który sam sobie wyrządzał krzywdę, przez panikę- strachu przed jakimkolwiek ruchem, człowiekiem, odgłosami- razem z wami go wykupiliśmy i dzięki temu, Jeremi przeszedł przez potrzebny zabieg, a później, będąc już w naszej fundacji, wkładając w jego opiekę całe serce, dużo z nim pracowaliśmy- i dzięki temu, powoli Jeremi zaczął się uspokajać- jest to trudny koń, mający bardzo duży problem z kontaktem z człowiekiem- ale on go pragnie i choć nie wie jak, chce nawiązać z nim więź- przyznam się, że już go pokochałam i wiem, że nie obejdzie się bez potoku łez, gdy Jeremi znajdzie dom adopcyjny- kocham go, bo widzę, że pomimo tylu problemów, jest to wspaniały koń, którego można porównać do nieoszlifowanego diamentu- przykro się nam wszystkim robi, gdy przypomina się nam hejt, że jak głupi koń to tylko na rzeź, że z takim trudnym źrebakiem, to na pewno sobie nie poradzimy, że tylko pieniądze zbieramy, a jemu i tak nie pomożemy… Cieszę się, że nie poddaliśmy się, bo dzięki naszemu uporowi, dwa naprawdę wspaniałe konie, zamieniły z naszą wspólną pomocą swoje koszmary w bajki- jeszcze trochę, a okaże się, że z Jeremiego zrobimy prawdziwego pieszczocha… bo pewne skłonności już ku temu widać. Cieszę się, że nie opuścili nas ludzie i pomimo tylu negatywnych komentarzy, wsparli Rostera i Jeremiego- a na filmiku widać, że było warto. Nasz każdy dzień to walka z hejtem, natłokiem pracy, problemów, komplikacji z leczeniem- ale warto w tym tkwić, bo gdy się przez to przebrnie, ukazuje się szczęście- szczególnie tych wszystkich uratowanych istot, dla których tak prężnie działamy… nie dla zysku, nie dla poklasku, a z czystej pasji.????