Odpowiadamy na pytania dotyczące Jagódki i adopcji
Kochani, jesteście wielcy- dzięki Wam, Taris jest już u nas w fundacji, teraz czeka go leczenie i rehabilitacja… a potem upragniony spokój i odpoczynek.
Dziękujemy razem z Tarisem za każdy gest!
Kochani,
Jemiołka ma się dobrze, wciąż wychodzi na spacery w ręku, gdyż ma problemy z chodzeniem, jej ruchy wciąż są upośledzone, ponieważ po tak ciężkim stanie, w jakim się znajdowała, potrzeba dużo czasu i opieki, by kobyłka wydobrzała . Klacz była w stanie agonicznym, zachudzona prawie na śmierć, jednak dzięki odpowiednim paszą i suplementom oraz opiece, choć ma problem z przybraniem na masie, wygląda już lepiej.
Teraz, gdy jest już trochę trawy i słońca, po każdym spacerze zabieramy Jemiołkę na łąkę- oczywiście na lince, ale bardzo ważne jest, by i Jemiołka skorzystała z bogactwa witamin i minerałów, kryjących się w trawie… na pewno wpłynie to na jej zdrowie pozytywnie. Powoli, wciąż idziemy ku lepszemu stanie zdrowia Jemiołki, choć droga jeszcze daleka…
Jeżeli chciałbyś zaopiekować się Jemiołką wirtualnie i pomóc w jej leczeniu oraz zrobić sobie i jej ogromną przyjemność, skontaktuj się z nami!
Kochani, każdy z nas, zawsze będzie bardziej przychylny ku jednej z dostępnych stron na dany temat- zawsze coś w nas, będzie próbowało wpłynąć na nasze odczucia i zakrzywić rzeczywisty obraz tego, co już się wydarzyło i tym samym, przekazywać jego historię, nie bójmy użyć się tego słowa, już tylko jako abstrakcyjne odbicie. Coroczny targ koni w Skaryszewie jest przykładem takiej sytuacji- każda pisząca o nim osoba, pisze tak, jak go odczuła lub tak, jak musi go opisać- ten artykuł, to wypośrodkowanie opinii sześciu osób- aby jak najbardziej obiektywnie i przede wszystkim realnie, przekazać coś na jego temat…
Pierwszym kłamstwem jest to, że nigdzie nie usłyszy się o dwóch grupach koni na targu w Skaryszewie- piszący o tym miejscu, zawsze skupiają się tylko na jednej z grup koni, potęgując uczucie wiszącego w tamtejszym powietrzu zła lub dobra- a przecież Skaryszew to miejsce, gdzie jak nigdzie indziej, spotykają się dwa, całkowicie odmienne światy- świat, w którym koń jest zwierzęciem rzeźnym, istotom ( w opinii właścicieli) nie czującą i świat, w którym koń to zwierzę towarzyszące, istota, mająca prawo do godności i komfortu.
Mówi się, że w tym roku na targu były tylko dwa konie w złej kondycji- czy jest to prawdą? Chodząc pomiędzy wiatami, nie trzeba było wytężać wzroku, by dostrzec w całym tym tłoku pełno koni, które miały uszkodzone ścięgna, nakostniaki, grzyba, grudy, popękane kopyta, matową sierść, mocno kulały lub ciągnęły zadem, były chudziutkie tak bardzo, że bliżej im było do żyraf niż prawdziwych koni- oczywiście obok tych koni, stały również zadbane, w bardzo dobrej kondycji inne konie, których stan był wręcz idealny- jednak całość targu tworzą jedni i drudzy- bo żadnych koni tam nie zabrakło.
Bez wody i picia- zdecydowana większość koni na targu właśnie tak stała tam cały dzień. Pomimo dostępnego kranu, wodę i siano dostały tylko niektóre konie i były to konie, które przyjechały porządnymi transportami, konie, które przeżuwając siano, wciąż muskane były przez rękę swojego właściciela po chrapach- organizacje zabezpieczające targ, umieszczają na nim kran do pojenia koni- trudno stwierdzić, czy chodziło o spełnienie norm, czy faktyczne dobro zwierząt, które i tak w większości, mogły tęsknym wzrokiem tylko na ten kran popatrzeć- przecież niedbający właściciel nie odmieni siebie- może o tak ważne i podstawowe rzeczy, powinny dbać wyznaczone do tego osoby? I znów konie, których los ich właścicielowi jest zupełnie obojętny, pozostały same… ????
Etyka ludzi, którzy przyjechali ze wszystkich stron do Skaryszewa, również była znikoma- zaraz o nich, jednak najpierw o mniejszej grupie, naprawdę porządnych właścicieli. Mówiąc ogólnikowo, że na targu wszyscy są źli, skłamałabym- było tam wiele osób, które przez całe wstępy, odpowiednio zajmowały się przywiezionymi końmi- konie miały siano, dostały wodę, były w dobrej kondycji, widać było, że podstawowe zaufanie do człowieka zbudowali między sobą jeszcze w domu- gdy padał deszcz, nakryte były derkami lub schowane z powrotem do przyczepy- niektóre dostały nawet paszę treściwą lub właściciel pilnował, by koń miał jakąkolwiek przestrzeń… druga grupa właścicieli robiła wszystko, by nie móc powiedzieć nic na ich obronę- jedni byli podpici, przez innych przejawiał się całkowity brak doświadczenia, który połączony z strachem konia, nie raz stwarzał ogromne niebezpieczeństwo, jeszcze inni nie umieli inaczej się zachować, jak ciągle szarpać i rzucać wyzwiskami w swojego konia jak i innych- czym ich konie tak bardzo zawiniły? Dla mnie, okropne było to, że tak wiele koni na targu przyjechało zalepione gnojem- kochani, aby koniowi porobiły się takie zaklejki z gnoju, nie wystarczy kilku dni- do czegoś takiego potrzeba miesięcy zaniedbania, stania na gnoju, bez jakiegokolwiek czyszczenia- jak doprowadzając konia do takiego stanu, można mówić o dobrym stanie zwierząt? Takich koni było tam pełno, poczynając od malutkich źrebaków, kończąc na dorosłych koniach.
Wcześniej poruszałam już temat bezpieczeństwa ludzi, ale przede wszystkim koni- bieganie z końmi wśród tłumu , było czymś okropnym- dla każdego zlęknionego konia, który gdyby nie krzyk właściciela i ręce klaszczące tuż za zadem, nie znalazłby miejsca, by zrobić krok do przodu i dla wszystkich ludzi, którzy ogarnięci rozmową, nagle czuli oddech wypłoszonego konia na swych plecach????.
Sprawę, którą tłumaczy się jako bez wpływową i naturalną, to wzajemne, agresywne zachowanie się koni- paradoksem jest to, gdy mówi się o bezpieczeństwie zwierząt, zaś stawia się obce konie jeden koło drugiego i uwiązuje do jednej rury. Konie, którym stres uderza do głowy, na pewno nie będą kopały, atakowały, gryzły innych koni… na pewno nie poniosą ran te konie, które dostaną kopa od konia okutego… proszę państwa- każdy z was jest w stanie sam udzielić odpowiedzi, czy w takich warunkach możemy mówić o bezpieczeństwie koni????.
Wyładowywanie z transportu- plac do tego przeznaczony został zamknięty, a decyzja tłumaczona jest tym, by konie nie odczuwały dodatkowego stresu- dla koni, których właściciele mieli podejście i doświadczenie, jak bezpiecznie konia wyładować, była to naprawdę dobra decyzja… jednak znów ktoś zapomniał o grupie koni, która jedyne na co mogła liczyć, to na jedno wielkie piekło przy wyładunku. Większość koni, patrząc na ruchy i podenerwowane zachowanie swojego właściciela, wpadała w jeszcze większą panikę- niektóre konie potrafiły tak zacząć się szarpać, że ich transport uległ uszkodzeniu ( rampa dostępna na placu również), niektóre wyskakiwały, a niektóre bezwładnie spadały z wysokości- niektóre konie, przy wyładunku, zrobiły sobie krzywdę- resztę dnia stojąc z poranionymi nogami lub z sączącą się z pyska krwią( nieliczne konie, ale o nich również należy wspomnieć)
Kochani- dlaczego mając doświadczenie, nie chce się lub nie można pomóc innym? Przecież widząc te karykatury poprawności rozładunku koni, moje serce krzyczało z bólu- gdybym mogła, a jadąc do Skaryszewa miałam jeszcze taką nadzieję, że właśnie to będę robić, to bez niczego podchodziłabym do tych ludzi i oferowała pomoc- bo wyładować konia, aby było to bezpieczne, też trzeba potrafić. A jeżeli pomoc nie jest zapewniona, to lepiej ją samemu zaproponować, niż tylko przyglądać się temu cyrkowi, bo często inaczej nazwać tego nie można było.
Oprócz tego, coś, co było naprawdę smutne, gdy słucha się o całej przyjacielskiej otoczce do zwierząt, to, to, że na targu odbywało się ważenie koni- nie jednego, lecz wielu. Właściciele ustawiali się w kolejce, wszystko trwało góra 15 minut- jednak sześć żyć zostało zważonych, chyba każdy z nas wie, w jakim celu… konie były upasione, a to, jak traktowane były podczas załadunku na wagę, całkowicie odbiegało od jakiejkolwiek sympatii do zwierząt- jednak czy mówiąc o ważeniu, zamienianiu konia na kilogramy, możemy mówić o jakiejkolwiek sympatii względem niego?????
Kochani- to tylko niektóre sprawy, które zostały zakłamane przez inne piszące o Skaryszewie podmioty… tych niedociągnięć, gubieniu się w prawdziwym zapewnieniu bezpieczeństwa zwierzętom jest wiele.
????????????Kochani- mamy plan, jak to zmienić. Jak zrobić, by na targach naprawdę można było mówić o bezpieczeństwie, przede wszystkim koni- bo patrząc na odwieczną walkę o zlikwidowanie targu i odpowiedź, jak ważna jest tradycja, wiemy że tych targów nie da się zamknąć- one będą i tylko od nas zależy, jak bardzo zmienimy tam sytuację koni (mówię w imieniu wszystkich, dla których dobro zwierząt nie jest obojętne) jednak bez waszego poparcia, nie chcemy brnąć dalej w tę przysłowiową burzę główna, którą wywołały organizacje stojące po różnych stronach rzeczywistości, zamiast stąpać po jej środku.
????????????Kochani. Jeżeli pod tym postem będzie 6000 reakcji❗️❗️❗️ (łapek w górę, serduszek) to wtedy wypowiemy się, tym samym przyłączając się w obronie zwierząt do tej burzy, jak realnie zmienić targi, nie tylko w Skaryszewie, bo plan już jest- tylko czy warto wychodzić z inicjatywą na światło dzienne, zdecydujcie sami- z korzyścią dla zwierząt.
????????????Jeśli możesz, udostępnij dalej
Na końcu dodam, że opis Skaryszewa, starałam się jak najbardziej wypośrodkować- mam nadzieję, że udało mi się nie zakrzywić skaryszewskiej rzeczywistości, bo nie chodzi w tym wszystkim o to, by zrobić szum, jak to niektórzy wielu fundacjom zarzucają, tylko pokazać, że wiele koni wciąż potrzebuje pomocy- i to na nich się skupmy. Dla ich dobra.
Obnażamy kłamstwa o skaryszewskim targu koni
Kochani, każdy z nas, zawsze będzie bardziej przychylny ku jednej z dostępnych stron na dany temat- zawsze coś w nas, będzie próbowało wpłynąć na nasze odczucia i zakrzywić rzeczywisty obraz tego, co już się wydarzyło i tym samym, przekazywać jego historię, nie bójmy użyć się tego słowa, już tylko jako abstrakcyjne odbicie. Coroczny targ koni w Skaryszewie jest przykładem takiej sytuacji- każda pisząca o nim osoba, pisze tak, jak go odczuła lub tak, jak musi go opisać- ten artykuł, to wypośrodkowanie opinii sześciu osób- aby jak najbardziej obiektywnie i przede wszystkim realnie, przekazać coś na jego temat…
Pierwszym kłamstwem jest to, że nigdzie nie usłyszy się o dwóch grupach koni na targu w Skaryszewie- piszący o tym miejscu, zawsze skupiają się tylko na jednej z grup koni, potęgując uczucie wiszącego w tamtejszym powietrzu zła lub dobra- a przecież Skaryszew to miejsce, gdzie jak nigdzie indziej, spotykają się dwa, całkowicie odmienne światy- świat, w którym koń jest zwierzęciem rzeźnym, istotom ( w opinii właścicieli) nie czującą i świat, w którym koń to zwierzę towarzyszące, istota, mająca prawo do godności i komfortu.
Mówi się, że w tym roku na targu były tylko dwa konie w złej kondycji- czy jest to prawdą? Chodząc pomiędzy wiatami, nie trzeba było wytężać wzroku, by dostrzec w całym tym tłoku pełno koni, które miały uszkodzone ścięgna, nakostniaki, grzyba, grudy, popękane kopyta, matową sierść, mocno kulały lub ciągnęły zadem, były chudziutkie tak bardzo, że bliżej im było do żyraf niż prawdziwych koni- oczywiście obok tych koni, stały również zadbane, w bardzo dobrej kondycji inne konie, których stan był wręcz idealny- jednak całość targu tworzą jedni i drudzy- bo żadnych koni tam nie zabrakło.
Bez wody i picia- zdecydowana większość koni na targu właśnie tak stała tam cały dzień. Pomimo dostępnego kranu, wodę i siano dostały tylko niektóre konie i były to konie, które przyjechały porządnymi transportami, konie, które przeżuwając siano, wciąż muskane były przez rękę swojego właściciela po chrapach- organizacje zabezpieczające targ, umieszczają na nim kran do pojenia koni- trudno stwierdzić, czy chodziło o spełnienie norm, czy faktyczne dobro zwierząt, które i tak w większości, mogły tęsknym wzrokiem tylko na ten kran popatrzeć- przecież niedbający właściciel nie odmieni siebie- może o tak ważne i podstawowe rzeczy, powinny dbać wyznaczone do tego osoby? I znów konie, których los ich właścicielowi jest zupełnie obojętny, pozostały same…
Etyka ludzi, którzy przyjechali ze wszystkich stron do Skaryszewa, również była znikoma- zaraz o nich, jednak najpierw o mniejszej grupie, naprawdę porządnych właścicieli. Mówiąc ogólnikowo, że na targu wszyscy są źli, skłamałabym- było tam wiele osób, które przez całe wstępy, odpowiednio zajmowały się przywiezionymi końmi- konie miały siano, dostały wodę, były w dobrej kondycji, widać było, że podstawowe zaufanie do człowieka zbudowali między sobą jeszcze w domu- gdy padał deszcz, nakryte były derkami lub schowane z powrotem do przyczepy- niektóre dostały nawet paszę treściwą lub właściciel pilnował, by koń miał jakąkolwiek przestrzeń… druga grupa właścicieli robiła wszystko, by nie móc powiedzieć nic na ich obronę- jedni byli podpici, przez innych przejawiał się całkowity brak doświadczenia, który połączony z strachem konia, nie raz stwarzał ogromne niebezpieczeństwo, jeszcze inni nie umieli inaczej się zachować, jak ciągle szarpać i rzucać wyzwiskami w swojego konia jak i innych- czym ich konie tak bardzo zawiniły? Dla mnie, okropne było to, że tak wiele koni na targu przyjechało zalepione gnojem- kochani, aby koniowi porobiły się takie zaklejki z gnoju, nie wystarczy kilku dni- do czegoś takiego potrzeba miesięcy zaniedbania, stania na gnoju, bez jakiegokolwiek czyszczenia- jak doprowadzając konia do takiego stanu, można mówić o dobrym stanie zwierząt? Takich koni było tam pełno, poczynając od malutkich źrebaków, kończąc na dorosłych koniach.
Wcześniej poruszałam już temat bezpieczeństwa ludzi, ale przede wszystkim koni- bieganie z końmi wśród tłumu , było czymś okropnym- dla każdego zlęknionego konia, który gdyby nie krzyk właściciela i ręce klaszczące tuż za zadem, nie znalazłby miejsca, by zrobić krok do przodu i dla wszystkich ludzi, którzy ogarnięci rozmową, nagle czuli oddech wypłoszonego konia na swych plecach.
Sprawę, którą tłumaczy się jako bez wpływową i naturalną, to wzajemne, agresywne zachowanie się koni- paradoksem jest to, gdy mówi się o bezpieczeństwie zwierząt, zaś stawia się obce konie jeden koło drugiego i uwiązuje do jednej rury. Konie, którym stres uderza do głowy, na pewno nie będą kopały, atakowały, gryzły innych koni… na pewno nie poniosą ran te konie, które dostaną kopa od konia okutego… proszę państwa- każdy z was jest w stanie sam udzielić odpowiedzi, czy w takich warunkach możemy mówić o bezpieczeństwie koni.
Wyładowywanie z transportu- plac do tego przeznaczony został zamknięty, a decyzja tłumaczona jest tym, by konie nie odczuwały dodatkowego stresu- dla koni, których właściciele mieli podejście i doświadczenie, jak bezpiecznie konia wyładować, była to naprawdę dobra decyzja… jednak znów ktoś zapomniał o grupie koni, która jedyne na co mogła liczyć, to na jedno wielkie piekło przy wyładunku. Większość koni, patrząc na ruchy i podenerwowane zachowanie swojego właściciela, wpadała w jeszcze większą panikę- niektóre konie potrafiły tak zacząć się szarpać, że ich transport uległ uszkodzeniu ( rampa dostępna na placu również), niektóre wyskakiwały, a niektóre bezwładnie spadały z wysokości- niektóre konie, przy wyładunku, zrobiły sobie krzywdę- resztę dnia stojąc z poranionymi nogami lub z sączącą się z pyska krwią( nieliczne konie, ale o nich również należy wspomnieć)
Kochani- dlaczego mając doświadczenie, nie chce się lub nie można pomóc innym? Przecież widząc te karykatury poprawności rozładunku koni, moje serce krzyczało z bólu- gdybym mogła, a jadąc do Skaryszewa miałam jeszcze taką nadzieję, że właśnie to będę robić, to bez niczego podchodziłabym do tych ludzi i oferowała pomoc- bo wyładować konia, aby było to bezpieczne, też trzeba potrafić. A jeżeli pomoc nie jest zapewniona, to lepiej ją samemu zaproponować, niż tylko przyglądać się temu cyrkowi, bo często inaczej nazwać tego nie można było.
Oprócz tego, coś, co było naprawdę smutne, gdy słucha się o całej przyjacielskiej otoczce do zwierząt, to, to, że na targu odbywało się ważenie koni- nie jednego, lecz wielu. Właściciele ustawiali się w kolejce, wszystko trwało góra 15 minut- jednak sześć żyć zostało zważonych, chyba każdy z nas wie, w jakim celu… konie były upasione, a to, jak traktowane były podczas załadunku na wagę, całkowicie odbiegało od jakiejkolwiek sympatii do zwierząt- jednak czy mówiąc o ważeniu, zamienianiu konia na kilogramy, możemy mówić o jakiejkolwiek sympatii względem niego?
Kochani- to tylko niektóre sprawy, które zostały zakłamane przez inne piszące o Skaryszewie podmioty… tych niedociągnięć, gubieniu się w prawdziwym zapewnieniu bezpieczeństwa zwierzętom jest wiele.
Kochani- mamy plan, jak to zmienić. Jak zrobić, by na targach naprawdę można było mówić o bezpieczeństwie, przede wszystkim koni- bo patrząc na odwieczną walkę o zlikwidowanie targu i odpowiedź, jak ważna jest tradycja, wiemy że tych targów nie da się zamknąć- one będą i tylko od nas zależy, jak bardzo zmienimy tam sytuację koni (mówię w imieniu wszystkich, dla których dobro zwierząt nie jest obojętne) jednak bez waszego poparcia, nie chcemy brnąć dalej w tę przysłowiową burzę główna, którą wywołały organizacje stojące po różnych stronach rzeczywistości, zamiast stąpać po jej środku.
Kochani. Jeżeli pod tym postem będzie 6000 reakcji (łapek w górę, serduszek) to wtedy wypowiemy się, tym samym przyłączając się w obronie zwierząt do tej burzy, jak realnie zmienić targi, nie tylko w Skaryszewie, bo plan już jest- tylko czy warto wychodzić z inicjatywą na światło dzienne, zdecydujcie sami- z korzyścią dla zwierząt.
Na końcu dodam, że opis Skaryszewa, starałam się jak najbardziej wypośrodkować- mam nadzieję, że udało nie zakrzywić mi się rzeczywistości.