Fundacja Pasja

Adopcja Lily

 Zostań opiekunem Lily!

ZAPISZ SIĘ DO NASZEGO NEWSLETTERA!






Dzienne pokrycie leczenia
10 zł


Dzienne pokrycie posiłków
5 zł


Dzienne utrzymanie
8 zł


Miesięczne utrzymanie
240 zł


Przekaż dowolną darowiznę:




Możesz dokonać darowizny  wpisując w tytule przelewu np. "Lily'' na numer konta:
Swift/Bic: BPKOPLPW IBAN:
PL: 72 1020 5242 0000 2302 0453 8427

Adopcja Lily

Historia wyrzuconej Lily…

„ Życie zaczyna się wtedy, gdy kończy się lęk, zaś pojawia nowa nadzieja… ”

Coś do złudzenia może przypominać jakąś rzecz, jednak nigdy tak naprawdę tą rzeczą nie będzie… Zawsze coś od czegoś będzie się czymś różniło. Nawet najmniejszym detalem, jednak nawet taka rzecz, jest już różnicą… człowiek od człowieka, człowieczeństwo od ludzkości…

Kochani, znacie to już z tysięcy historii- efekt, który naradza się z dniem, kiedy ludzie przestają traktować czułą istotę jak żywy organizm, a zaczynają w niej widzieć tylko rzecz, z którą można zrobić wszystko- rzecz nie godną niczego- poszanowania, delikatności, odpowiedzialności…

Dzisiaj,  przekażę wam kolejną historię, która przerodziła się w istny dramat pewnej malutkiej istotki, która jedynie bezbronnie znosiła to, co zgotował jej ten niesprawiedliwy los…

Mamy styczeń, a z nim przeszywający wiatr i ciągły chłód… nawet za tarczą ciepłych ubrań, dosięgają nas jego niezbyt przyjemne uroki- chodzimy zmarznięci, przeziębieni, czasem mając jedynie ochotę schować się pod ciepłym kocem, z kubkiem rozgrzewającej herbaty…

Ta maleńka istotka też pewnie pragnęła zaznać jedynie trochę ciepła… jednak nikt nie wysłuchał jej prośby, a wręcz dotkliwie odsunął ją od jej pragnień…

Noc jest długa, tym bardziej noc, w której czujemy, że zaraz nie damy radę wziąć następnego wdechu, na którym tak bardzo nam zależy…

Noc, samotną noc, w której oceanie ciemności zostaliśmy sami i sami się w nim topimy. Tylko my i strach, wychodzący coraz bardziej z ukrycia, jakim jest każda minuta spędzona w ciemności czarnej jak smoła…

Noc, w której nie śpimy ani chwili, bo boimy się, że możemy już więcej nie otworzyć oczu…

Zwykły karton, o wnętrzu, gdzie maluteńka istotka przeżywała swoje piekło… istotka, która powinna spać bezpiecznie, przytulona do ciała swojej matki, istotka, która po przebudzeniu, powinna poczuć ten najwspanialszy dla niej zapachach, jakim jest zapach jej mamy…

Nic z tego. W nieszczęściu nie ma na to miejsca… Zamiast ciepła bijącego z ciała matki,  chłód dostający się do środka kartonu z niewielkiej dziury. Zamiast kojącego zapachu, zapach nieprzyjemnego styczniowego powietrza… i w koło sześć jednakowych ścian- do której się przytulić?

To bez znaczenia. Żadna nie da ciepła, bezpieczeństwa, nie zaspokoi głodu… to elementy rzeczy, której sam stałeś się częścią, przez swoich właścicieli- ludzi, którzy mieli obdarzyć cię opieką i bezpieczeństwem- dać godność i zasypać uczuciami…

Ta biedna suczka nie dostała nic, prócz wilgotnego kartonu,  w którym cudem ocaliła swoje życie…  nic, prócz wielkiego strachu i lęku, nic, prócz przerażającego zimna i głodu…

Wiecie co, kochani?  Straszne są interwencje, które prawie zawsze wstrząsają mną do granic możliwości, straszne są historie, których słucham z ust handlarzy, z tlącą się błędną nadzieją,  że może trochę przesadzają… straszny jest widok zmaltretowanych, połamanych, zagłodzonych  istot, które wyglądają tak, jakby żaden ratunek nie byłby już w stanie im pomóc… jednak niektóre losy nigdy nie napiszą o sobie historii- staną się częścią jakieś innej…

I taki jest los Lily- malutkiej suczki, która wychłodzona po nocy spędzonej w kartonie, trafiła do naszej fundacji. Jej historii nigdy nie poznamy. Możemy ją opowiedzieć dopiero od momentu, kiedy złączyła się z naszą historią…

Jej oprawcy, postanowili podrzucić ją w nocy pod teren naszej fundacji… Czy nie łatwiej by było po prostu przekazać nam ją osobiście? Czy naprawdę wierzyli w to, że ta noc nie wyrządzi żadnych szkód w zdrowiu tego maluteńkiego szczeniaczka? Czy naprawdę ich sumienie, przez to, że zostawili ten karton koło fundacji, a nie koło śmietnika, da im spokojnie spać?

Nigdy nie poznam prawdziwych odpowiedzi na te pytania, jak i nigdy nie zrozumiem czynów większości ludzi, a raczej istot, które ludźmi się nazywają…

Lily to jeszcze maluteńki szczeniak, który boi się wszystkiego w około- nie dziwię się mu, po tym, co już zdążył przejść… jednak o wiele większym problem od jego strachu, który można niedługo zniwelować, jest jego nie najlepsze zdrowie… szczeniak jest wychłodzony i choruje na parwowirozę.

Dzięki waszemu wsparciu udało wyleczyć się Lily- jednak oprócz parwowirozy, ta kruszynka choruje na nieswoiste zapalenie jelit- musi być na odpowiedniej diecie i pod stałą opieką weterynarza.

Przekaż dowolną darowiznę:





Wesprzyj

Wesprzyj fundacje

Wybierz kwotę darowizny:

Wpłać dowolną kwotę:

Chcesz uzyskać
więcej informacji?

665 403 450