Prosimy Cię o pomoc!
ZAPISZ SIĘ DO NASZEGO NEWSLETTERA!
Pinokio pragnie żyć. Jego czas jest bliski…
Wielu z nas, ma o wiele mniej, niż na to zasługuje. Wielu z nas, jest ocenianych całkowicie inaczej, najczęściej o wiele gorzej, niż naprawdę powinno. Wielu z nas, otwierając oczy, często patrzy na kolejny dzień, jak na początek drogi przez koszmar, zagubienie, samotność i choć słońce dopiero wschodzi, wielu z nas znów pragnie zasnąć.
Malutki Pinokio przeżywa to codziennie, ale w stopniu tak ciężkim, jakby jego malutkie, zresztą tak okropnie zaniedbane kopytka, już stąpałyby po piekle. Jego codzienność to uporczywa i siejąca w jego serduszku samotność, półmrok panujący w jego starej stajence i tak dokuczliwy ból, przeszywający jego ciało, od kopyt w górę.
Przez chwilę, Pinokio miał wszystko, ale po tej chwili, zaczął się jego dramat. Pinuś cieszył się trochę na cudownych łąkach, zajadając się trawą, miał swoje wiaderko, które wciąż było pełne owsa. Miał rodzinę, która chciała dla niego jak najlepiej. Jednak dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Piekło, w którym od dawna tkwi Pinokio- przez nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy nie mieli pojęcia, że tak małemu kucykowi, tak wczesna trawa i ciągły dostęp do owsa może zaszkodzić, zgotowali niebawem Pinusiowi koszmar.
Kucyk przebiałkował się, zaczął kolkować- całe szczęście, że nie odszedł za tęczowy most. W między czasie, pojawił się bolesny ochwat. I wtedy, po kosztownych wizytach weterynarza, kroplówkach, aby Pinusia ocalić, właściciele nie widzieli w nim już przyjaciela i członka rodziny- patrząc na cierpiącego z bólu Pinokia, spoglądając w jego zmartwione oczka, widzieli już jedynie obiekt ogromnych wydatków… których ani chcieli, ani nie mogli sobie pozwolić.
To było dawno. Ale koszmar Pinusia trwa do dziś. Tyle że, swoimi zmartwionymi oczkami spogląda z stajni handlarza, a nie swojej stajenki, którą kiedyś miał…
Handlarz mówi, że kucyk mało chodzi, ale to nic dziwnego, skoro każdy ruch, to cierpienie… na rzeźni dużo za niego nie dostanie, wolałby kupca, ale marne szanse, że dla kaleki takowego znajdzie, więc podróż do ubjni, w wypadku Pinusia jest niestety najprawdopodobniejszym scenariuszem.
Schylam się do Pinokia, który zaciekawiony patrzy na mnie zza swej bujnej grzywy. I po chwili, on zaczyna tak cichutko rżeć, tak z nadzieją i przeraźliwym smutkiem jednocześnie. Bo Pinokio pragnie żyć, ale nie w tym koszmarze. Nie tu, w tym okropnym miejscu, nie z tym bólem…
Transport i życie Pinokia warte jest 2000 złotych, jednak jego diagnostyka weterynaryjna, zdjęcia RTG i specjalistyczne leczenie kopyt przez kowala, jak i dalsze utrzymanie Pinusia to koszt 5000 złotych.
Spoglądając raz jeszcze na Pinokia, uśmiecham się do niego- bo choć wiem, że nie mamy za wiele czasu, to też wiem, że apel ten czytają naprawdę cudowni ludzie- i wiem, że razem, Kochani, ocalimy i zakończymy koszmar Pinusia- pięknego sercem, ale chorego kucyka, który właśnie teraz, powierzył Ci swoje życie- bez Ciebie, się nie uda. Pinokio czeka na nas, jednak jego smutek w tym jego przejętym spojrzeniu wciąż jest- czy aby na pewno, nie potraktujecie go tak, jak poprzedni właściciele… jak nic nie wartą kalekę i zbędne koszty. Życie malutkiego Pinokia jest w Twoich rękach.
Wesprzyj
Wesprzyj fundacje
Wybierz kwotę darowizny:
Możesz dokonać darowizny wpisując w tytule przelewu np. “Pinokio'' na numer konta:
Swift/Bic: BPKOPLPW IBAN:
PL: 72 1020 5242 0000 2302 0453 8427
Jeżeli chcesz wiedzieć czy udało się pomóc. Podaj w tytule przelewu swój numer tel. oddzwonimy lub zapisz się do naszego newslettera! ????