Prosimy Cię o pomoc!
ZAPISZ SIĘ DO NASZEGO NEWSLETTERA!
Wyrzucony do lasu, tylko dlatego, że urodził się niechciany…
A wszystko dla tego, że się urodziły. I żaden z nich nic więcej nie zawinił…
To nie będzie historia, taka jak zwykle. Bo w tej historii, jestem świadkiem cierpienia tego maleńkiego biedactwa. Gdy znajdę chwilę czasu, podczas codziennego zabiegania i mnóstwa pracy przy naszych podopiecznych, chodzę biegać- tak dla samej siebie, aby choć na chwilę wyobrazić sobie świat mniej okropnym, niż jest w rzeczywistości… albo często w ogóle o nim zapomnieć.
Będąc już ponad sześć kilometrów od ostatniego domu, w środku lasu, przy ścieżce zobaczyłam leżącego kota- od razu podbiegłam do biedactwa, które nie uciekło przede mną, tylko spoglądało z przerażeniem- ciekawe, czy ten maluszek myślał, że będę jak jego wcześniejszy właściciel i również wyrządzę mu krzywdę i zadam ból…
Ostrożnie wzięłam kotka na ręce, z czułością patrząc, czy nie ma on widocznych obrażeń. Widać było, że jest obolały. Ale jeszcze bardziej potwornie wystraszony.
Otuliłam go dłonią, starałam się pogłaskać i troszkę uspokoić to tak szybciutko bijące serduszko. Wtedy kotek położył na mojej dłoni swoją łapkę. Przełknęłam łapczywie powietrze- nie dość, że jakiś ludzki potwór wyrzucił to biedactwo do lasu, jeszcze wcześniej musiał się nad nim znęcać, bo maleństwo było potwornie wystraszone, a przerażenie z oka nie znikało… kot jest w złym stanie.
To nie są sporadyczne historie . A rzeczywisty koszmar tysięcy kotów, które zamykane w szczelnych kartonach, topione w workach, przyduszane i wyrzucane do lasu, najczęściej konają w nim w ogromnych męczarniach- z głodu, pragnienia, poszarpania przez inne zwierzęta. Człowiek wymyśla sposoby, nawet te najbardziej bolesne i okrutne, by taki kot, nie miał nawet szans na ratowanie się.
I tak jednorazowo ginie nawet kilkanaście kotów, czasem kilkadziesiąt- pisze się o tym w wiadomościach, przestrzega zwykłych ludzi- ale to nie zwykli ludzie, tacy jak my- to te bestie, ludzkie gnidy, które i tak najczęściej pozostają niewinne, zapewniają takie piekło bezbronnym istotom.
Wróciłam do fundacji. I tak, ze łzami w oczach. Bo wciąż obraz takiego pokrzywdzonego biedactwa mną wstrząsa, choć takie koszmary widziałam już tyle razy. Nie potrafię się przyzwyczaić do widoku skrzywdzonych zwierząt. Po prostu w moim sercu, nie ma miejsca na pogodzenie się z ich takim losem…
Kotek musi przejść przez pełną diagnostykę weterynaryjną. Weterynarz, leczenie, odrobaczenie, zaszczepienie i utrzymanie to 1600 złotych.
Kochani, jeżeli możecie, pomóżcie mi zająć się tym biedactwem, któremu dotyk człowieka kojarzy się tylko z bólem- a strach z smutnych oczek wciąż nie znika, przeżyte cierpienie nie blaknie…
Mniej serce i tym sercem patrz na drugą istotę, tym bardziej ta mocno zależną od ciebie…
Wesprzyj
Wesprzyj fundacje
Wybierz kwotę darowizny:
Możesz dokonać darowizny wpisując w tytule przelewu np. “kot z lasu'' na numer konta:
Swift/Bic: BPKOPLPW IBAN:
PL: 72 1020 5242 0000 2302 0453 8427
Jeżeli chcesz wiedzieć czy udało się pomóc. Podaj w tytule przelewu swój numer tel. oddzwonimy lub zapisz się do naszego newslettera! ????